„Ktoś tutaj był i był, a potem nagle zniknął i uporczywie go nie ma”
W. Szymborska
Gdy tracimy, nie tylko nasz wewnętrzny świat się rozpada, nie tylko w naszym zewnętrznym świecie dzieje się chaos, ale cierpi także nasze ciało.
Mózg po stracie ukochanych ulec może ogromnej dezorganizacji na bardzo głębokim poziomie. Dysocjacja pozwalająca odciąć się od zbyt intensywnych uczuć, zaburzenia snu, łaknienia, trudności z koncentracją, halucynacje mogą być w pełni normalną odpowiedzią na tę nienormalną dla naszych układów nerwowych sytuację wymagającą długiego czasu potrzebnego na naukę tego, co nowe. Życia bez kogoś, kto był jego ważną częścią.
Dzięki badaniom dziś wiemy, że np. ból jaki czujemy po stracie ukochanej osoby/istoty/rzeczy, jest nie tylko poetyckim wyrazem rozpaczy, jakiej doświadczamy, ale jest biologicznym faktem - mózg w żałobie może mieć aktywne obszary odpowiedzialne za odczuwanie bólu fizycznego. Wiemy także, że mózgi osób będących w bardzo głębokiej żałobie lub przedłużonej żałobie mogą przypominać mózgi osób uzależnionych. Ten stan ciągłego wyczekiwania kogoś, kto przecież zawsze tu był, kogo kroki powinnam była już teraz usłyszeć, kto zawsze się witał ze mną w tym momencie, a teraz nie słyszę już nic, jest bolesnym stanem antycypacji, przypominającym odstawienie używki, związanym z zaburzeniami w obszarze układu dopaminergicznego.
Czy wiedza ta zmniejsza nasz ból? Żałobę czyni łatwiejszą?
Nie.
Ale ugruntowuje odpowiedzi na kilka pytań - tak, nasz mózg potrzebuje czasu, aby nauczyć się tego nowego porządku naszego świata. I nie, zmuszanie się do zamknięcia tego za sobą i zapomnienia nie jest wyjściem. Zdrowy układ nerwowy nie ma opcji “delete”. W tym wypadku - może niestety.
Ale nie ma żałoby bez miłości.
#psychoterapia #żałoba #psychologia #mózg #śmierć #wrocław
Wyświetl statystyki i reklamy
Promuj post
Wszystkie reakcje:
88
Comments