Kojarzysz ten moment, gdy w coś mocno wierzysz, a gdy ktoś mówi Ci, że tak nie musi być, zaczynasz czuć złość?
Na przykład - uważasz, że aby dziecko wyrosło na dorosłego, który umie sobie radzić w trudnych sytuacjach i potrafi ambitnie realizować swoje cele, musi mieć twarde i jasne zasady, pochwały mogą je nadmiernie rozpieszczać, więc odpada czułość, zwłaszcza w większych ilościach, za to kontrola jest bardzo ważnym elementem wychowania, podobnie jak kary. I spotykasz koleżankę, która czule obejmuje swoje dziecko mówiąc, że nie stosuje kar, ponieważ stara się w dziecku budować poczucie odpowiedzialności za swoje zachowanie w postaci ponoszenia naturalnych konsekwencji różnych działań. Czujesz złość, wzbiera w Tobie im bardziej się temu przyglądasz i tego słuchasz.
Zatrzymajmy się.
Jak czujesz, to opowieść o tej kobiecie i jej dziecku, czy jednak o Tobie?
A co jeśli to w Twojej historii działo się tak, że jako maluch Twoim głównym zadaniem było spełnianie oczekiwań, trzymanie się sztywnych ram, aby otrzymać to, czego każdy z nas najbardziej potrzebuje. Co jeśli ważne osoby w Twoim otoczeniu sprawiły, że czułaś, że na miłość i akceptację trzeba zasłużyć? Że jedyną drogą do spełnienia, do dobrego życia, jest realizowanie oczekiwań, twarde stąpanie po ziemi, nierozckliwianie się nad sobą?
Co jeśli musiałaś w to uwierzyć, nie dlatego, że to jest prawda, ale dlatego, żeby przetrwać?
Komentar